piątek, 28 kwietnia 2017

To, że nie chcesz, żebyśmy mówili o religii, to Twoja prywatna sprawa.

Niedawno, tuż przed Wielkanocą niejaka Ewa Chodakowska, ponoć znana instruktorka fitness, opublikowała na swojej stronie na fejsbuku obraz przedstawiający Pana Jezusa na krzyżu oraz tekst o treści:
 "W czasach kiedy umierają prawdziwe wartości.. "Życzę wam wszystkim, drodzy bracia i siostry, byście przeżywali to Triduum sacrum, czwartek, piątek, Wielką Sobotę, wigilie paschalną a potem Wielkanoc, coraz głębiej. Przeżywali, ale także dawali świadectwo. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!" - Jan Paweł II".
Jak się łatwo spodziewać, wywołało to masę negatywnych reakcji, z czego większość sprowadzała się do "ale czemu piszesz o religii, przecież RELIGIA TO SPRAWA PRYWATNA!".
I nie chodzi tutaj już konkretnie o P. Chodakowską  (oczywiście, niektórzy katoliccy moraliści mogą mieć wątpliwości, czy występowanie w dosyć skromnych strojach, nawet w kontekście "sportowym" jest w pełni zgodne z katolicką moralnością, ale nie podejmuję się w tym miejscu rozstrzygać tej kwestii i w ogóle nie o tym jest ta notka), tylko o samo zjawisko. Lewacy mają takie swoje ulubione "magiczne zaklęcia", których użycie w ich mniemaniu powinno zamykać wszelką dyskusję (a jeśli po ich użyciu dalej próbujesz się stawiać, to według nich tylko potwierdzasz, że jesteś tępym fanatykiem odpornym na "argumenty"). "Jesteś homofobem", "Dzielisz ludzi", "To prowadzi do faszyzmu", "Wierzysz w to, bo rodzice wyprali Ci mózg", Jesteś pozbawiony empatii", "Religia to sprawa prywatna". A niby kurde dlaczego religia ma być sprawą prywatną? Bo Wy tak mówicie? A dlaczego Wy macie o tym decydować? To tak, jakbym ja nie lubił, dajmy na to sportu i za każdym razem, jak ktoś porusza ten temat, próbował go zakrzyczeć, bo "To, czy ktoś uprawia sport, czy nie, to jego sprawa prywatna, ja nie uprawiam i nie lubię, jak ktoś mi wciska sportową propagandę, to uraża moje uczucia, bo w jakiś sposób sugeruje, że jak nie uprawiam sportu, to jestem gorszy!".
Wypychanie religii z życia politycznego nie ma sensu, bo jest motywowane niemożliwym do spełnienia postulatem neutralności światopoglądowej. Pisałem już o tym wcześniej - twierdzenie "X powinno być nielegalne, bo jest niezgodne z wolą Bożą" jest dokładnie tak samo zideologizowane i tak samo naukowo udowadnialne, jak twierdzenie "X powinno być nielegalne, bo jest niesprawiedliwe/narusza godność człowieka". Sprawowanie władzy polega na narzucaniu ludziom konieczności postępowania z poglądami innymi, niż ich własne - od ustroju zależy tylko to, czyje to są poglądy (władcy/grupy trzymającej władzę/grupy, która najgłośniej krzyczy). Ale przecież lewakom nie wystarcza rozdział religii od polityki. Obecnie dążą do rozdziału religii od... w zasadzie wszystkiego. Nie musisz dążyć do zmiany prawa na zgodne z religią, nie musisz chodzić po domach i ewangelizować, nie musisz komuś mówić, że jego zachowanie jest niezgodne z religią.... Wystarczy, że w JAKIKOLWIEK sposób okażesz, że jesteś osobą wierzącą. Złożysz życzenia świąteczne zawierające jakiekolwiek nawiązanie do wydarzenia, którego dane święto dotyczy, założysz krzyż, pomodlisz się w miejscu, w którym ktokolwiek może Cię zobaczyć, powiesz, że idziesz do kościoła - już krzyk. Dlatego też z lewakami nie ma sensu iść na kompromis, bo pomijając kwestie etyczne, kompromis z nimi po prostu nie jest możliwy - dla nich, dopóki nie ustąpisz w 100% ze swojego stanowiska, będziesz faszystą urażającym ich uczucia. To są ludzie, którym jak dasz palec, to nie tylko urwą Ci całą rękę, ale jeszcze będą wyrażać głębokie (i najwyraźniej szczere) oburzenie faktem, że nie chcesz im dobrowolnie oddać drugiej.
Ponadto, zabawne jest to, że lewacy jednocześnie bardzo się rozczulają nad Paradami Równości i generalnie wszelkimi publicznymi przejawami gejostwa, a każde zdanie typu "Nie mam nic przeciwko gejom, ale to ich prywatna sprawa, co lubią w łóżku, czemu muszą tym epatować" (a jest to chyba najczęściej wyrażana w Polsce reakcja, której nie podzielam, bo przecież praktyki homoseksualne to grzech niezależnie, czy są jawne, czy ukryte, co rzecz jasna nie znaczy, ze gejów nie dotyczy wolność słowa) spotyka się z ich strony z natychmiastowym potępieniem, bo przecież pederaści mają prawo wyrażać siebie. Irytująca jest ta lewacka obsesja na punkcie obrony "wolności seksualnej". Walczą z wolnością gospodarczą, z wolnością słowa, w zasadzie w każdej dziedzinie chcą wszystko kontrolować i uszczęśliwiać ludzi na siłę... Ale jeśli chodzi o cokolwiek związanego z seksem, to bronią jak lwy, nie masz prawa nawet złego słowa powiedzieć.
Ale od lewaków jeszcze bardziej irytujący są pseudokatolicy. Otóż jest taki typ katolików, którzy do kościoła nie chodzą, w niemal każdej sprawie mają stanowisko niezgodne z zasadami chrześcijańskimi, w sumie nierzadko nawet w Boga nie wierzą... Więc na czym polega ich katolicyzm? Otóż na tym, że kiedy ktoś zetnie krzyż czy nasra na święty obrazek i normalni katolicy są oburzeni, on się budzi i krzyczy "A JA JAKO KATOLIK nie czuję się urażony, o widziecie, to ja jestem normalnym, przywoitym katolikiem i tak się powinien katolik zachowywać, a Wy to jakieś fanatyki". Albo kiedy lewica próbuje stłamsić religię, wtedy jest drugi przypadek, kiedy się budzą i krzyczą "JA JAKO KATOLIK popieram tą inicjatywę, bo RELIGIA TO SPRAWA PRYWATNA! O widzicie, nawet my katolicy, jesteśmy przeciwko katolicyzmowi, a tamte ludzie, co twierdzą inaczej, to jakieś mohery i margines społeczny".
Otóż sprawa jest prosta. Jeśli uważasz, że religia jest sprawą prywatną i nie ma dla niej miejsca w sferze publicznej (niekoniecznie  nawet w polityce), to w ogóle nie jesteś katolikiem. I nie, to że się za katolika uważasz, NIE MA ZNACZENIA. Na tej samej zasadzie, jak jedząc schabowe nie jesteś wegetarianinem, choćbyś nie wiem jak mocno w to wierzył. Jezus kilka razy mówił - Idźcie i nauczajcie wszystkie narody świata. Nie mówił "Nie obnoście się ze swoją wiarą, żeby przypadkiem nie urazić uczuć kogoś, kto jej nie podziela". W ogóle Jezus w bodajże nigdy nie wspomniał, aby urażanie czyichkolwiek uczuć miało jakiś związek z oceną moralną danego czynu.
Ponadto - katolik to, ktoś, kto w swoim życiu kieruje się zasadami swojej religii. Jeśli z założenia oddzielasz jakąkolwiek sferę swojego życia od religii, bo "religia to moja prywatna sprawa, w tej dziedzinie nie mogę się nią kierować", nie jesteś katolikiem (oczywiście, czym innym jest uleganie słabościom i sprzeniewierzanie się zasadom z tego powodu, co się zdarza każdemu, ale świadome i planowe odrzucenie zasad chrześcijańskich jest po prostu wyparciem się Chrystusa, koniec kropka). Śmieszy mnie, kiedy katolicy w ramach krytykowania islamu mówią "Bo Islam to nie tylko religia, to jest system, który reguluje całe życie". Chrześcijaństwo też reguluje całe życie chrześcijanina. Nie istnieją sytuacje życiowe, które byłyby neutralne moralnie z punktu widzenia nauki Jezusa. To, że dałeś sobie wmówić inaczej, to zwycięstwo lewaków.


W czasach kiedy umierają prawdziwe wartości.. "Życzę wam wszystkim, drodzy bracia i siostry, byście przeżywali to Triduum sacrum, czwartek, piątek, Wielką Sobotę, wigilie paschalną a potem Wielkanoc, coraz głębiej. Przeżywali, ale także dawali świadectwo. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!" - Jan Paweł II

Więcej na: http://www.kozaczek.pl/plotka/burza-na-facebooku-ewy-chodakowskiej-hipokryzje-zostaw-na-bok-77175

W czasach kiedy umierają prawdziwe wartości.. "Życzę wam wszystkim, drodzy bracia i siostry, byście przeżywali to Triduum sacrum, czwartek, piątek, Wielką Sobotę, wigilie paschalną a potem Wielkanoc, coraz głębiej. Przeżywali, ale także dawali świadectwo. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!" - Jan Paweł II

Więcej na: http://www.kozaczek.pl/plotka/burza-na-facebooku-ewy-chodakowskiej-hipokryzje-zostaw-na-bok-77175
W czasach kiedy umierają prawdziwe wartości.. "Życzę wam wszystkim, drodzy bracia i siostry, byście przeżywali to Triduum sacrum, czwartek, piątek, Wielką Sobotę, wigilie paschalną a potem Wielkanoc, coraz głębiej. Przeżywali, ale także dawali świadectwo. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!" - Jan Paweł II

Więcej na: http://www.kozaczek.pl/plotka/burza-na-facebooku-ewy-chodakowskiej-hipokryzje-zostaw-na-bok-77175
W czasach kiedy umierają prawdziwe wartości.. "Życzę wam wszystkim, drodzy bracia i siostry, byście przeżywali to Triduum sacrum, czwartek, piątek, Wielką Sobotę, wigilie paschalną a potem Wielkanoc, coraz głębiej. Przeżywali, ale także dawali świadectwo. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!" - Jan Paweł II

Więcej na: http://www.kozaczek.pl/plotka/burza-na-facebooku-ewy-chodakowskiej-hipokryzje-zostaw-na-bok-77175
W czasach kiedy umierają prawdziwe wartości.. "Życzę wam wszystkim, drodzy bracia i siostry, byście przeżywali to Triduum sacrum, czwartek, piątek, Wielką Sobotę, wigilie paschalną a potem Wielkanoc, coraz głębiej. Przeżywali, ale także dawali świadectwo. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!" - Jan Paweł II

Więcej na: http://www.kozaczek.pl/plotka/burza-na-facebooku-ewy-chodakowskiej-hipokryzje-zostaw-na-bok-77175

6 komentarzy:

  1. Generalizujesz. Islam jest krytykowany za regulacje legislacyjne na podstawie religijnych wytycznych, czy petent tego sobie życzy, czy nie. Też pogeneralizujmy - łazisz po mieście i kamienujesz cudzołożnice? Gardłujesz na rynku za wprowadzeniem kary więzienia za seks przedmałżeński? To, że religia reguluje życie to sprawa oczywista, bo od tego też jest. Ale czym innym jest regulacja własnego życia na podstawie wolnej i nieprzymuszonej decyzji, a czym innym prawne wymuszanie na obywatelach hołdowania rytuałom i zwyczajom danej religii, nawet wbrew ich woli. Na tym etapie jest właśnie islam, chrześcijaństwo swego czasu też stało równie nisko, na szczęście pojęło dobroczynność rozdziału państwa od Kościoła i wszyscy na tym zyskali.

    Niemal każda religia ma wymiar publiczny, ale podporządkowanie się jej nakazom jest sprawą absolutnie prywatnego osądu i decyzji. Konsekwencje tej decyzji należą do podejmującego ją i nie powinny być narzucane siłą innym. Jak nie żrę mięsa w piątek, to nie zmuszam do postu innych domowników, jeśli sobie tego nie życzą. W przeciwnym wypadku możemy stoczyć się do poziomu idiotów z Bractwa św. Piusa, którzy głosili swego czasu chęć wprowadzenia w Polsce sankcji karnych za apostazję i cudzołóstwo, oraz zapisu w konstytucji stricte katolickiego wymiaru państwa. A to, mój drogi Adeptusie, też nie ma wiele wspólnego z podążaniem za Chrystusem.

    OdpowiedzUsuń
  2. "Islam jest krytykowany za regulacje legislacyjne na podstawie religijnych wytycznych, czy petent tego sobie życzy, czy nie. Też pogeneralizujmy - łazisz po mieście i kamienujesz cudzołożnice? Gardłujesz na rynku za wprowadzeniem kary więzienia za seks przedmałżeński?"
    Nie kamienuję, ani nie gardłuję, bo moja religia tego nie nakazuje.

    "To, że religia reguluje życie to sprawa oczywista, bo od tego też jest. Ale czym innym jest regulacja własnego życia na podstawie wolnej i nieprzymuszonej decyzji, a czym innym prawne wymuszanie na obywatelach hołdowania rytuałom i zwyczajom danej religii, nawet wbrew ich woli"
    Rzecz, w tym, że są osoby, które uważają, że religia nie powinna regulować nawet osobistego życia wyznawców. Według nich religia powinna się sprowadzać co najwyżej do kilka uspokajających frazesów o tym, że Bóg (a jeszcze lepiej jakaś kosmiczna energia) akceptuje wszystko, co robisz (powtarzanych jedynie w duchu) i paru niewymagających relaksacyjnych rytuałów (najlepiej odprawianych w samotności i tak, żeby nikt nie widział). Są osoby, dla których już sam fakt, że ktoś co niedzielę chodzi do kościoła (co z punktu widzenia katolicyzmu jest minimum) oznacza, że jest fanatykiem. "Fajny" katolik może do kościoła pójść najwyżej na Pasterkę, "posłuchać jak ładnie kolędy śpiewają" no i oczywiście przed Wielkanocą "poświęcić koszyczek" (ale na Rezurekcję już raczej nie).

    Poza tym - jak pisałem wyżej, sprawowanie władzy ZAWSZE polega na narzucaniu innym jakiejś moralności. W każdym państwie. Nasze państwo np tłamsi pacyfistów (zmusza ich do łożenia na wojsko), monarchistów, libertarian (Ci są tłamszeni praktycznie w każdym państwie) czy anarchistów (tych tłamsi sama idea państwa). I co? I spoko, bo idee, które są im narzucane nie są religijne, a ludzie z jakiegoś powodu uważają, że to robi różnicę.

    "Niemal każda religia ma wymiar publiczny, ale podporządkowanie się jej nakazom jest sprawą absolutnie prywatnego osądu i decyzji".
    Dlaczego? Bo Ty tak mówisz? Ok, masz prawo do takiego poglądu, ale to jest kwestia Twojego prywatnego osądu i decyzji, w przestrzeni publicznej nie powinno być miejsca dla takich sekularnych poglądów! ;)

    "Jak nie żrę mięsa w piątek, to nie zmuszam do postu innych domowników, jeśli sobie tego nie życzą"
    Ale dlaczego nie żresz mięsa w piątek? Bo ktoś Ci powiedział, że dobrze jest nie żreć mięsa w piątek i Ty uznałeś tę ideę za słuszną. Rzecz w tym, że są ludzie, którzy uważają, że nie wolno tak mówić, ba, sam fakt, że nie jesz mięsa w piątek już nieetyczny, bo ktoś może uznać to za "pasywną agresję" (kolejny lewacki wymysł, bo ktoś może się z tego powodu poczuć nieswojo, bo epatujesz swoją religią, a on tego nie chce. Może Ty tak tego nie postrzegasz, ale SĄ ludzie, którzy owszem, tak właśnie to postrzegają i jest to fakt i o nich właśnie jest ten artykuł. To, że nie Twoje zachowanie jest opisane w jakimś tekście nie znaczy, że to zachowanie nie ma miejsca.

    "W przeciwnym wypadku możemy stoczyć się do poziomu idiotów z Bractwa św. Piusa, którzy głosili swego czasu chęć wprowadzenia w Polsce sankcji karnych za apostazję i cudzołóstwo, oraz zapisu w konstytucji stricte katolickiego wymiaru państwa".
    Ależ ja jestem za zapisem z konstytucji katolickiego charakteru państwa, podpisane, idiota ;).
    Co do cudzołóstwa - przecież nasze prawo niejako sankcjonuje je. Co prawda nie prawo karne, ale prawo rodzinne w ramach prawa cywilnego w pewnym stopniu tak. Zdrada małżeńska jest uznawana za powód do orzeczenia rozwodu z winy zdradzającego, tym samym państwo negatywnie ocenia czynność cudzołóstwa, co jest przecież narzucaniem swojej moralności, bo ktoś może być zwolennikiem wolnej miłości i nie uznawać skoku w bok za zdradę czy cokolwiek złego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jestem za karaniem za apostazję, przede wszystkim dlatego, że to mogłoby wywołać odwrotny skutek, tj byłoby mnóstwo ludzi, którzy kisiliby się w nienawiści do KK, bo zmuszano by ich do udawania wierzących, a i tak by nie wierzyli. Natomiast jestem za karalnością aborcji poza przypadkami zagrożenia życia matki (kwestia zagrożenia zdrowia i gwałtu jest dla mnie dwuznaczna i powiedzmy, negocjowalna), karalnością bluźnierstwa wobec osób świętych (nie żadnej "obrazy uczuć religijnych", bo to chore, żeby prawo zajmowało się czyimiś uczuciami, to pachnie, za przeproszeniem, empatią, ani nie krytyki, bo krytykować wolno wszystko), obecnością religii w urzędach i podczas uroczystości państwowych, katolicką propagandą w mediach publicznych i programach nauczania. Uważasz to za głupie i nie podoba Ci się? Mi się nie podoba obecny stan rzeczy. W obu przypadkach to czysto subiektywna ocena i kto będzie miał większą siłę przebicia, ten narzuci swoją. Tak zawsze działa społeczeństwo. Najbardziej mnie boli to, że lewacy, narzucając swoje poglądy i starając się wyrugować z dyskursu wszystko, co jest z nimi niezgodne (co samo w sobie jest naturalne i zrozumiałe), uparcie twierdzą, że to jest kompromis i neutralność światopoglądowa.

    "A to, mój drogi Adeptusie, też nie ma wiele wspólnego z podążaniem za Chrystusem".
    Co nie jest zgodne? Zapis w konstytucji? Gdyż? Przecież "Oddajcie Bogu, co boskie, a cesarzowi, co cesarskie" nie oznacza "Władza świecka i władza duchowna mają obowiązek być rozdzielone", tylko "Posłuszeństwo wobec władzy świeckiej samo w sobie nie jest grzechem".

    Sumując: jestem za katolickim charakterem państwa, ale jednocześnie uważam, że osoby o poglądach innych, niż katolickie, mają prawo wyrażać swoje zdanie i nie ukrywam, że jestem fanatykiem. Lewacy są za lewackim charakterem państwa i uważają, że osoby o poglądach nielewackich powinny siedzieć cicho i jednocześnie twierdzą, że to będzie wyraz kompromisu neutralności światopoglądowej i tolerancji.



    Dziękuję, że zdecydowałeś się wyrazić swoją opinię, oczywiście, jak wyżej, w większości się z nią nie zgadzam, ale przecież dyskutować można tylko z osobami o przeciwnych poglądach.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przestrzeliwujesz strasznie. Choćby to penalizowanie cudzołóstwa. Państwo niczego nie potępia i nie narzuca żadnej moralności. To jest kontrakt na wyłączność, jeśli nie dotrzymałeś warunku, to płyniesz - ale tylko wtedy, gdy przeszkadza to drugiej stronie. Jeśli inna strona układu nie widzi zastrzeżeń, to nie ma problemu. Twój argument mógłby mieć sensowne podstawy, gdyby to było ścigane z urzędu. Nie jest.

    Katolicki charakter państwa, to taka sama wydmuszka jak mit Polaka katolika. Bo tym właśnie jest - wyssaną z palca bzdurą, która nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Nagle Polak katolik zapomina o Polakach Żydach, Polakach ormianach, Polakach prawosławnych, Polakach protestantach, Polakach grekokatolikach, Polakach muzułmanach (o tak, o Lipkach każdy woli udawać, że nie istnieją). To jest najcenniejsza rzecz zabrana nam przez wojnę i sowiecką okupację - wielokulturowe i wieloreligijne społeczeństwo polskie. Bez tych rzeczy znowu powraca się do bezwartościowych mitów.

    Słowa Jezusa o Bogu i cezarze właśnie to oznaczają - że obie władze na ziemi nie powinny się mieszać. Sam usilnie działał w tym celu, żeby nie łączono go z władzą świecką i urzędami. Będąc Królem uciekał od ludzi, którzy widzieli w nim króla izraelskiego, świeckiego władcę, a nie władcę boskiego. Na naszym poletku: propagowanie bzdur w rodzaju prób parlamentarnego ogłaszania Chrystusa Królem Polski to jest właśnie w pełni "lewackie" myślenie. Bo ogłosimy daną rzecz z/nakazaną prawem i tak będzie i nikt już nie może dyskutować. Tak robili bolszewicy i podobnie robi się dzisiaj, np. usuwając heteronormatywne zwroty i wyrażenia z języka za pomocą legislacji i ustaw. Boli mnie gdy widzę ludzi Kościoła i chrześcijan, którzy wyrażają takie samo "lewackie" myślenie, gdy wydaje im się, że np. wystarczy zakazać aborcji i problem znika. Nie znika, dopóki nie wyjdzie się do konkretnego człowieka z prawdziwą chęcią pomocy, to nic się nie zmieni - a wrzeszczenie pod klinikami nie ma nic wspólnego z pomocą komukolwiek. Przepchnięcie nawet całkowitego zakazu aborcji nie uczyni wiele pozytywnego, poza następnym dzieleniem społeczeństwa i poprawą samooceny kilku frajerów, którzy potem wrócą do domu z fałszywym poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. Za to ludzie na aborcję pojadą sobie do Czech.

    Jeśli sądzisz, że prawo religijne powinno stanowić prawo świeckie, że w konstytucji powinny być zapisy o religijnym charakterze państwa, to jest to właśnie zwycięstwo "lewackiego" stylu myślenia. A fakt, że przed sobą możesz trzymać krzyż, a nie tęczową flagę, jest już tylko nieistotną kosmetyką.

    OdpowiedzUsuń
  5. "Katolicki charakter państwa, to taka sama wydmuszka jak mit Polaka katolika".
    To nie jest mit, tylko postulat. Nie mówię "państwo polskie ma katolicki charakter, więc powinno to być wpisane w konstytucji", tylko "jestem katolickim fanatykiem i dlatego chciałbym, żeby w konstytucji było wpisane, że Polska jest krajem katolickim, na tej samej zasadzie, na jakiej zwolennik świeckości państwa chciałby, żeby wpisano, że Polska jest krajem świeckim" (inna sprawa, że ci drudzy z jakiegoś powodu wierzą, że już to jest wpisane, a to akurat faktycznie mit).

    "Słowa Jezusa o Bogu i cezarze właśnie to oznaczają - że obie władze na ziemi nie powinny się mieszać".
    Nie, dlaczego? Ta interpretacja nijak się ma do kontekstu, w którym padają te słowa. "Skoro używacie monet pogańskiego cesarza, to płaćcie podatek pogańskiemu cesarzowi, bo do tego jesteście zobowiązani wobec pogańskiego cesarza i to samo w sobie nie sprzeniewierza się Waszym obowiązkom wobec Boga" nijak nie oznacza "A gdyby pojawił się cesarz, który będzie szanował naszą wiarę i postępował zgodnie z nią, to macie się temu przeciwstawić!". Notabene, przecież władza cesarza, którą Jezus tu uznawał, nijak nie była władza świecką - to nie była władza świecka, tylko władza oparta na innej religii niż religia Jezusa i pytających. W starożytności coś takiego jak władza oddzielona od religii w ogóle nie istniało.

    "Będąc Królem uciekał od ludzi, którzy widzieli w nim króla izraelskiego, świeckiego władcę, a nie władcę boskiego"
    Bo Jezus za pierwszym razem nie przyszedł na świat żeby panować, tylko żeby umrzeć na krzyżu. "TERAZ ZAŚ królestwo moje nie jest z tego świata". Ostatecznie według Biblii Jezus będzie panował nad całym światem. Oczywiście, nasze czyny w żaden sposób nie mogą temu pomóc, ani przeszkodzić, co nie znaczy, że nie mamy usiłować zaprowadzić Królestwa Bożego (na tej samej zasadzie, na jakiej cześć okazywana Bogu niczego Mu nie dodaje, ale jesteśmy do niej zobowiązani moralnie).

    "Na naszym poletku: propagowanie bzdur w rodzaju prób parlamentarnego ogłaszania Chrystusa Królem Polski to jest właśnie w pełni "lewackie" myślenie. Bo ogłosimy daną rzecz z/nakazaną prawem i tak będzie i nikt już nie może dyskutować"
    Akurat w kwestiach ustrojowych to przecież tak działa. Jeśli zadekretujesz, ze od jutra wszyscy mają żyć w dobrobycie, to nic się nie zmieni, ale jeśli zmienisz prawo, że w Polsce jest król i tym królem jest Chrystus, to w Polsce królem będzie Chrystus, bo ustrój jest właśnie kwestią prawa, a nie kwestią faktów istniejących obiektywnie (inna sprawa, że faktycznie władza może być sprawowana w inny sposób, niż zapisany w prawie, ale to, że wbrew prawu nie rządzi król, tylko np parlament nie zmienia faktu, że skoro w prawie pisze, że jest król, to jest król).

    "Boli mnie gdy widzę ludzi Kościoła i chrześcijan, którzy wyrażają takie samo "lewackie" myślenie, gdy wydaje im się, że np. wystarczy zakazać aborcji i problem znika. Nie znika, dopóki nie wyjdzie się do konkretnego człowieka z prawdziwą chęcią pomocy, to nic się nie zmieni - a wrzeszczenie pod klinikami nie ma nic wspólnego z pomocą komukolwiek"
    Idąc tym tokiem myślenia, niczego się nie powinno zakazywać. Morderstw, kradzieży, gwałtów - zamiast represjonować powinno się wyjść do konkretnych zbrodniarzy z prawdziwą chęcią pomocy.

    "Przepchnięcie nawet całkowitego zakazu aborcji nie uczyni wiele pozytywnego, poza następnym dzieleniem społeczeństwa i poprawą samooceny kilku frajerów, którzy potem wrócą do domu z fałszywym poczuciem dobrze spełnionego obowiązku"
    Wspominałem, że "dzielenie społeczeństwa" to kolejne lewackie zaklęcie. Nie, dla mnie to nie jest argument przeciwko czemukolwiek.
    I czemu "fałszywym" poczuciem spełnionego obowiązku? Uważam, że obowiązkiem katolików jest zakazanie aborcji. Więc zakazanie aborcji będzie spełnieniem właśnie tego obowiązku, tak na logikę.

    OdpowiedzUsuń
  6. "Za to ludzie na aborcję pojadą sobie do Czech"
    Naszym obowiązkiem jest zrobić, co możemy i walczyć ze złem, jak możemy. Idąc tym tokiem myślenia policjant nie powinien przeszkadzać złodziejowi w kradzieży, bo przecież możliwe, że następnym razem złodziej będzie próbował dokonać kradzieży gdzieś, gdzie nie ma policjanta, więc nie ma sensu nic robić.



    "Jeśli sądzisz, że prawo religijne powinno stanowić prawo świeckie, że w konstytucji powinny być zapisy o religijnym charakterze państwa, to jest to właśnie zwycięstwo "lewackiego" stylu myślenia"
    Nie. Lewackie myślenie to byłoby "Ma być po lewacku, zresztą to wcale nie jest po lewacku, to jest po prostu zdrowy rozsądek i normalność, rozwiązania, które zapewnią szczęście każdemu, zresztą Ty też na pewno w głębi duszy tego pragniesz, bo tego chce każdy, tylko Cię zindoktrynowano i myślisz, że chcesz czegoś innego. Czemu robisz mi taką straszną krzywdę i jesteś niezadowolony?".
    Moje myślenie to "Każde prawo jest narzucaniem jakiejś moralności, więc ja chciałbym, żeby narzucana była moralność katolicka, dlatego, że jest moja. Nie podoba Wam się? Mi się nie podobało, jak narzucaliście swoją moralność i co z tego?".

    OdpowiedzUsuń