czwartek, 10 listopada 2016

Dlaczego cieszy mnie i smuci zwycięstwo Trumpa

Wszystko wskazuje na to, że Trump jest w pewnej mierze takim chamem, na jakiego kreowały go lewackie media. Mimo tego, cieszę się z jego zwycięstwa. Ba, w pewnym sensie ta marność nowego prezydenta USA zwiększa moją radość. Dlaczego? Bo skoro Amerykanie zagłosowali na republikańskiego kandydata, pomimo jego licznych wad, to znaczy, że pogarda dla lewicy musiała wśród nich naprawdę przybrać na sile. W związku z tym, cieszy mnie również niewątpliwa frustracja środowisk światłych i postępowych "Ale jak to, czemu ten głupi naród zagłosował nie tak, jak trzeba?". A coś takiego zawsze cieszy. Już słychać o amerykańskich "kodziarzach", którzy wychodzą na ulice, aby w imię obrony demokratycznego państwa prawnego kwestionować wynik demokratycznych, zgodnych z prawem wyborów. Nie trawię tego nieugiętego przekonania lewaków o tym, że ich ideologia musi zawsze i wszędzie zwyciężać, bo przecież każdy człowiek na świecie chce tego samego, co oni, tylko sobie co najwyżej tego (jeszcze) nie uświadamia i lubię, jak ktoś im uciera nosa. Także dla ich własnego dobra.
Dlaczego mnie smuci? Ano dlatego, że w praktyce taki Trump za wiele dla prawicowej sprawy nie zrobi. Ba, zapewne swoim knajackim zachowaniem zrazi do niej wielu Amerykanów i za jakiś czas wajcha przechyli się w drugą stronę... Ale w sumie, czy ma to większe znaczenie? Tak czy inaczej, zachodnia cywilizacja zdechła i nikt jej nie uratuje, więc tyle dobrego, że lewicowi barbarzyńcy zamieszkujący tereny, na których niegdyś istniała ta cywilizacja trochę się pofrustrują.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz