wtorek, 8 listopada 2016

Parę pomysłów nt kolektywnej świadomości

(Artykuł, który dawno temu publikowałem na Poltergeiście, zanim nastała tam kamulcokracja i cenzura).

Istoty dzielące wspólny umysł nie są pomysłem nowym, występują zarówno w światach fantasy, jak i s-f. Mogą mieć różną postać - od rojowiska insektów różnego rodzaju, z których pełni inną rolę w organizmie, po humanoidy. Ale nie chcę snuć rozważań nt cielesnej powłoki takich stworzeń, ile podać kilka - mam nadzieję, ciekawych - pomysłów na to, jaką rolę mogą odegrać w świecie gry i scenariuszu.

Odpowiedzialność zbiorowa.
Gracze natrafiają na żyjącą w izolacji i okrytą tajemnicą społeczność istot dzielących kolektywną świadomość. Natychmiast zostają aresztowani za "zbrodnię". Kiedy próbują się dowiedzieć, o jaką zbrodnię chodzi, dowiadują się, że ponad sto lat temu kilka osobników ludzkich dotarło do tej tajemnej społeczności, zabiło kilka istot wchodzących w jej skład, a potem uciekło. Dla kolektywniaków (czy raczej - dla ich Umysłu) jest oczywiste, że gracze ponoszą za to odpowiedzialność. Przecież należą do tego samego gatunku, a zatem niepodważalnym faktem jest, że muszą być częścią tego samego Umysłu, co zbrodniarze sprzed wieków. Nie ma znaczenia, że są innymi osobnikami niż tamci - to tak jakby uciąć komuś lewą rękę za to, co zrobił prawą. Argument, że nie mogą odpowiadać za coś, co wydarzyło się przed ich urodzeniem również jest absurdalny - przecież na pewno mają dostęp do kolektywnej pamięci swego gatunku, a zatem pamiętają zbrodnię tak samo dokładnie, jakby byli przy niej obecni. Kolektywniaków w żaden sposób nie da się przekonać, że ludzie nie posiadają kolektywnego umysłu, że każdy z nich podejmuje decyzje i ponosi za nie odpowiedzialność indywidualnie. Jeśli gracze będą próbowali argumentować w ten sposób, jedynie pogorszą swoją sytuację - Umysł Kolektywniaków uzna, że oskarżeni (czy raczej - fragment jednego oskarżonego, gatunku ludzkiego) próbuje robić z niego głupiego, wciskając ewidentny absurd. Gracze mogą spróbować oprzeć swoją obronę na stwierdzeniach, które Umysł jest w stanie zaakceptować - np. stwierdzić, że tamci zbrodniarze to były "komórki rakowe" ludzkości, nad którymi ludzkość straciła kontrolę (wówczas kara będzie łagodniejsza, bo gracze - jako kawałek ludzkości - będą odpowiadali jedynie za zaniedbanie, które doprowadziło do utraty kontroli nad częścią osobników, a nie za umyślną zbrodnię). Mogą też próbować wywodzić, że ludzkość od tego czasu zmieniła swe nastawienie i żałuje swych czynów, za które pragnie odpokutować (wówczas Umysł obarczy ich jakiś questem w ramach zadośćuczynienia). Możliwe, że na podstawie zachowań graczy ludzkość zostanie uznana za niepoczytalną - "Jak to możliwe, że dwa osobniki rozmawiają ze sobą, przecież należą do tego samego gatunku, więc mają dokładnie taką wiedzę i takie samo zdanie na każdy temat... Co więcej, kiedy jeden osobnik mówi o sobie samym, mówi "ja", a kiedy o innych "oni' - tak, jakby.... wiem, że to zabrzmi idiotycznie, ale tak jakby... każdy z osobników był traktowany jako oddzielny byt i oddzielna osoba?" Kolektywny Umysł Ludzkości (który z pewnością istnieje, bo skoro jest to inteligenty gatunek, musi być i jego kolektywna świadomość) musi być wariatem, który kwestionuje własne istnienie! W takiej sytuacji Umysł kolektywniaków odłoży egzekucję, dając sobie czas na zastanowienie, co zrobić ze schwytanymi "organami" szaleńca-ludzkiego gatunku.

Uderzysz jednego, to tak, jakbyś uderzył wszystkich.
Jeśli jeden Kolektywniak wie o czymś, wiedzą o tym wszyscy. Jeśli jeden coś odczuwa, to samo czują pozostali. Jeśli zachowasz się źle wobec jednego z nich, grabisz sobie u całego gatunku. Jeśli pomożesz jednemu z nich, cały gatunek jest wdzięczny. Dokonanie infiltracji terytorium zajętego przez Kolektywniki jest szczególnie trudne. Jeśli choć jeden z wartowników cię zauważy, cały gatunek będzie znał twoją twarz. Zabijanie wartowników tak, żeby nie zdążyli cię zauważyć również na niewiele się zda - gatunek wyczuje śmierć swego "organu" i natychmiast na miejsce zbrodni przybiegnie kilka osobników. Jedynym sposobem na niezauważone zinfiltrowanie terytorium Kolektywniaków jest unikanie jakiejkolwiek  interakcji z jakimkolwiek z członków tego gatunku.

Ani króla, ani pana. 
 Kolektywniaki nie mają żadnej formy przywództwa. Żadnej Królowej Ostrzy, Nadświadomości ani Mózgowców. Są de facto jedną osobą w wielu ciałach. W związku z tym absurdem byłoby istnienie wodza, który wydawałby rozkazy, albo jakiejś rady, która by debatowała nad najlepszym rozwiązaniem - cały gatunek ma jedną wolę i cały gatunek podejmuje taką samą decyzję, w tym samym momencie (co nie znaczy, że wszystkie osobniki muszą robić naraz to samo, bo ta decyzja może brzmieć "Mojego osobnika 754 przesunę tutaj, oczami 395 obejrzę ten las, a ustami 271 przemówię do innego gatunku".) Aczkolwiek, Umysłowi Kolektywniaków może przyjść do głowy pewien fortel... Oczywiście ów pomysł może mu przyjść do głów dopiero wtedy, gdy wreszcie przyjmie do wiadomości, że ludzie nie posiadają zbiorowej swiadomości, a co za tym idzie, mają taką koncepcję jak "przywództwo". Umysł może rozpuścić plotki, że istnieje ktoś taki jak "Król kolektywniaków" który kieruje działaniem wszystkich pozostałych osobników. A potem ubrać jednego z osobników w strojne szaty, zasiąść nim na tronie i otoczyć zbrojnymi ochroniarzami. Jeśli wybuchnie wojna pomiędzy Kolektywniakami, a ludźmi, ludzie swe wysiłki skoncentrują na uśmierceniu "króla"... Tylko po to, żeby pojąć, że to była strata sił i czasu - "król" tak naprawdę nie odgrywał w procesie decyzyjnym i dowodzeniu armią roli większej, niż "robotnik" który wykopał fosę wokół jego zamku.

Spółdzielnia usługowa.
Kolektywniaki nie muszą być odizolowane od innych ras, ani wrogo do nich nastawione. Równie dobrze mogą z nimi koegzystować, wykorzystując swe zdolności dla polepszenia bytu swego gatunku. W settingach low-tech niekiedy jest problem z efektywną komunikacją na odległość - można tu wykorzystać magię, ale ona z reguły dostępna jest dla nielicznych osób. można też wykorzystać Kolektywniaki, które oferują usługę "telegraficzną" - powiedz coś do jednego z nich z prośbą o przekazanie innej osobie (wręczając przy okazji wynagrodzenie), a wszystkie Kolektywniaki poznają treść twoje wiadomości i ten z nich, który będzie najbliżej adresata, powtórzy mu ją. Oczywiście, rodzi to pewne niebezpieczeństwa. Np. kto wie, czy Umysł Kolektywniaków faktycznie jest przyjaźnie nastawiony do ludzi... A może wykorzystuje "usługodawstwo" aby gromadzić tajemnice, które kiedyś wykorzysta, gdy nadejdzie czas ofensywy....?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz