(Artykuł, który dawno temu publikowałem na Poltergeiście, zanim nastała tam kamulcokracja i cenzura).
Istoty dzielące wspólny umysł nie są pomysłem nowym, występują
zarówno w światach fantasy, jak i s-f. Mogą mieć różną postać - od
rojowiska insektów różnego rodzaju, z których pełni inną rolę w
organizmie, po humanoidy. Ale nie chcę snuć rozważań nt cielesnej
powłoki takich stworzeń, ile podać kilka - mam nadzieję, ciekawych -
pomysłów na to, jaką rolę mogą odegrać w świecie gry i scenariuszu.
Odpowiedzialność zbiorowa.
Gracze natrafiają na
żyjącą w izolacji i okrytą tajemnicą społeczność istot dzielących
kolektywną świadomość. Natychmiast zostają aresztowani za "zbrodnię".
Kiedy próbują się dowiedzieć, o jaką zbrodnię chodzi, dowiadują się, że
ponad sto lat temu kilka osobników ludzkich dotarło do tej tajemnej
społeczności, zabiło kilka istot wchodzących w jej skład, a potem
uciekło. Dla kolektywniaków (czy raczej - dla ich Umysłu) jest
oczywiste, że gracze ponoszą za to odpowiedzialność. Przecież należą do
tego samego gatunku, a zatem niepodważalnym faktem jest, że muszą być
częścią tego samego Umysłu, co zbrodniarze sprzed wieków. Nie ma
znaczenia, że są innymi osobnikami niż tamci - to tak jakby uciąć komuś
lewą rękę za to, co zrobił prawą. Argument, że nie mogą odpowiadać za
coś, co wydarzyło się przed ich urodzeniem również jest absurdalny -
przecież na pewno mają dostęp do kolektywnej pamięci swego gatunku, a
zatem pamiętają zbrodnię tak samo dokładnie, jakby byli przy niej
obecni. Kolektywniaków w żaden sposób nie da się przekonać, że ludzie
nie posiadają kolektywnego umysłu, że każdy z nich podejmuje decyzje i
ponosi za nie odpowiedzialność indywidualnie. Jeśli gracze będą
próbowali argumentować w ten sposób, jedynie pogorszą swoją sytuację -
Umysł Kolektywniaków uzna, że oskarżeni (czy raczej - fragment jednego
oskarżonego, gatunku ludzkiego) próbuje robić z niego głupiego,
wciskając ewidentny absurd. Gracze mogą spróbować oprzeć swoją obronę na
stwierdzeniach, które Umysł jest w stanie zaakceptować - np.
stwierdzić, że tamci zbrodniarze to były "komórki rakowe" ludzkości, nad
którymi ludzkość straciła kontrolę (wówczas kara będzie łagodniejsza,
bo gracze - jako kawałek ludzkości - będą odpowiadali jedynie za
zaniedbanie, które doprowadziło do utraty kontroli nad częścią
osobników, a nie za umyślną zbrodnię). Mogą też próbować wywodzić, że
ludzkość od tego czasu zmieniła swe nastawienie i żałuje swych czynów,
za które pragnie odpokutować (wówczas Umysł obarczy ich jakiś questem w
ramach zadośćuczynienia). Możliwe, że na podstawie zachowań graczy
ludzkość zostanie uznana za niepoczytalną - "Jak to możliwe, że dwa
osobniki rozmawiają ze sobą, przecież należą do tego samego gatunku,
więc mają dokładnie taką wiedzę i takie samo zdanie na każdy temat... Co
więcej, kiedy jeden osobnik mówi o sobie samym, mówi "ja", a kiedy o
innych "oni' - tak, jakby.... wiem, że to zabrzmi idiotycznie, ale tak
jakby... każdy z osobników był traktowany jako oddzielny byt i oddzielna
osoba?" Kolektywny Umysł Ludzkości (który z pewnością istnieje, bo
skoro jest to inteligenty gatunek, musi być i jego kolektywna
świadomość) musi być wariatem, który kwestionuje własne istnienie! W
takiej sytuacji Umysł kolektywniaków odłoży egzekucję, dając sobie czas
na zastanowienie, co zrobić ze schwytanymi "organami" szaleńca-ludzkiego
gatunku.
Uderzysz jednego, to tak, jakbyś uderzył wszystkich.
Jeśli
jeden Kolektywniak wie o czymś, wiedzą o tym wszyscy. Jeśli jeden coś
odczuwa, to samo czują pozostali. Jeśli zachowasz się źle wobec jednego z
nich, grabisz sobie u całego gatunku. Jeśli pomożesz jednemu z nich,
cały gatunek jest wdzięczny. Dokonanie infiltracji terytorium zajętego
przez Kolektywniki jest szczególnie trudne. Jeśli choć jeden z
wartowników cię zauważy, cały gatunek będzie znał twoją twarz. Zabijanie
wartowników tak, żeby nie zdążyli cię zauważyć również na niewiele się
zda - gatunek wyczuje śmierć swego "organu" i natychmiast na miejsce
zbrodni przybiegnie kilka osobników. Jedynym sposobem na niezauważone
zinfiltrowanie terytorium Kolektywniaków jest unikanie jakiejkolwiek
interakcji z jakimkolwiek z członków tego gatunku.
Ani króla, ani pana.
Kolektywniaki nie mają żadnej
formy przywództwa. Żadnej Królowej Ostrzy, Nadświadomości ani Mózgowców.
Są de facto jedną osobą w wielu ciałach. W związku z tym absurdem
byłoby istnienie wodza, który wydawałby rozkazy, albo jakiejś rady,
która by debatowała nad najlepszym rozwiązaniem - cały gatunek ma jedną
wolę i cały gatunek podejmuje taką samą decyzję, w tym samym momencie
(co nie znaczy, że wszystkie osobniki muszą robić naraz to samo, bo ta
decyzja może brzmieć "Mojego osobnika 754 przesunę tutaj, oczami 395
obejrzę ten las, a ustami 271 przemówię do innego gatunku".) Aczkolwiek,
Umysłowi Kolektywniaków może przyjść do głowy pewien fortel...
Oczywiście ów pomysł może mu przyjść do głów dopiero wtedy, gdy wreszcie
przyjmie do wiadomości, że ludzie nie posiadają zbiorowej swiadomości, a
co za tym idzie, mają taką koncepcję jak "przywództwo". Umysł może
rozpuścić plotki, że istnieje ktoś taki jak "Król kolektywniaków" który
kieruje działaniem wszystkich pozostałych osobników. A potem ubrać
jednego z osobników w strojne szaty, zasiąść nim na tronie i otoczyć
zbrojnymi ochroniarzami. Jeśli wybuchnie wojna pomiędzy Kolektywniakami,
a ludźmi, ludzie swe wysiłki skoncentrują na uśmierceniu "króla"...
Tylko po to, żeby pojąć, że to była strata sił i czasu - "król" tak
naprawdę nie odgrywał w procesie decyzyjnym i dowodzeniu armią roli
większej, niż "robotnik" który wykopał fosę wokół jego zamku.
Spółdzielnia usługowa.
Kolektywniaki nie muszą być
odizolowane od innych ras, ani wrogo do nich nastawione. Równie dobrze
mogą z nimi koegzystować, wykorzystując swe zdolności dla polepszenia
bytu swego gatunku. W settingach low-tech niekiedy jest problem z
efektywną komunikacją na odległość - można tu wykorzystać magię, ale ona
z reguły dostępna jest dla nielicznych osób. można też wykorzystać
Kolektywniaki, które oferują usługę "telegraficzną" - powiedz coś do
jednego z nich z prośbą o przekazanie innej osobie (wręczając przy
okazji wynagrodzenie), a wszystkie Kolektywniaki poznają treść twoje
wiadomości i ten z nich, który będzie najbliżej adresata, powtórzy mu
ją. Oczywiście, rodzi to pewne niebezpieczeństwa. Np. kto wie, czy Umysł
Kolektywniaków faktycznie jest przyjaźnie nastawiony do ludzi... A może
wykorzystuje "usługodawstwo" aby gromadzić tajemnice, które kiedyś
wykorzysta, gdy nadejdzie czas ofensywy....?
To jest blog mój, Adeptusa Gedeona. Grafomana i katola. Publikuję na nim groch z kapustą - swoje gry paragrafowe i planszowe oraz opowiadania, recenzje cudzych dzieł (zwłaszcza tych mało znanych), materiały do RPG, artykuły polityczne/religijne.
Etykiety
- RPG
- religia
- wydarzenie
- recenzja filmu
- opowiadanie
- poltergeist
- światotworzenie
- Marvel
- paragrafówka
- polityka
- recenzja gry komputerowej
- Gwiezdne Wojny
- "Grób pobielany"
- ciekawa strona
- ciekawe miejsce
- recenzja książki
- ciekawe strony
- gra planszowa
- komiks
- prawica
- czasopismo
- fantastyka
- gry komputerowe
- militaria
- powitanie
- recenzja paragrafówki
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz