poniedziałek, 3 października 2016

Dlaczego empatia to bzdura?

Niejaki Zegarmistrz spłodził na swoim blogu notkę O neuropsychologicznej naturze zła i złych ludzi: 
w której lansuje tezę, jakoby przyczyną wszelkiego zła był brak empatii, ewentualnie brak lęku, przy czym empatię definiuje w ten sposób: "jest zdolnością wczucia się w emocje innej osoby oraz (co bardzo ważne) ich współodczuwania, czyli dzielenia radości, smutku i cierpienia. Empatia powoduje, że odczuwamy silny dyskomfort w momencie, gdy sprawiamy lub jesteśmy świadkami cierpienia innej osoby. Jest ona też jednocześnie podstawą wielu innych uczuć wyższych, jak miłość, przyjaźń, litość, altruizm etc.
Należy zauważyć, że nuropsychologia rozróżnia między empatią, a współczuciem. Współczucie jest umiejętnością określenia uczuć innych istot bez dzielenia ich. Zdolność tą posiada większość ssaków i ptaków, w szczególności drapieżnych. Działa ono na zasadzie „O! Płacze! Więc widocznie coś go boli! Będzie łatwiej go upolować!”."

Jednocześnie Zegarmistrz jako jeden z rodzajów "złych osobowości", powodujących zło podaje tzw osobowość autorytarną. Opisuję ją w ten sposób:
"Po pierwsze: są bezkrytycznie i sztywnie przywiązani do tradycyjnych norm, wykazują też niemal zerowy poziom otwartości na świat. Bardzo chętnie podporządkowują się autorytetom, jeśli tylko te zgadzają się z ich światopoglądem, posiadają wręcz pragnienie podlegania przywódcom. Jednocześnie ich przekonania często są bardzo płytkie, charakterystyczna dla nich jest postawa „nie można, bo nie można”, „trzeba tak robić, bo Bóg tak chce”, nie zastanawiając się jednak nad przyczyną i sensem poleceń, a wszelka krytyka ich poglądów spływa po nich jak po kaczce".


Nie trawię, kiedy ktoś próbuje opierać moralność na empatii. Nie trawię. Nienawidzę. Kiedy słyszę/czytam taką piramidalną bzdurę, aż mnie boli coś w środku.  

Empatia jest czymś na czym nie da się stworzyć żadnego spójnego systemu moralnego. Weźmy np. taką sytuację. Policjant widzi, jak złodziej wyrywa babci torebkę. Co nakazuje empatia? Z jednej strony - babcia ewidentnie będzie cierpiała, jeśli straci torebkę. Czy to znaczy, że policjant powinien zgarnąć złodzieja? Ale przecież złodziej będzie wtedy cierpiał. Będzie odczuwał dyskomfort. Nie będzie mu się zdawało, ze go odczuwa, tylko szczerze, prawdziwie będzie go czuł - takie będą jego emocje. 
A zatem empatia stawia policjanta przez nierozwiązywalnym dylematem. Jeśli pragnie usunąć/zapobiec cierpieniu innych osób, każde rozwiązanie jest złe. Ale co robi policjant? Odwołuje się do zasad. "Ok, rozumiem, że zarówno babcia, jak i złodziej ucierpią tak czy inaczej... Ale to cierpienie babci zasługuje na usunięcie, nie cierpienie złodzieja". Ale żeby ocenić, które cierpienie jest bardziej uzasadnione, policjant musi się odwołać do jakiegoś innego kryterium niż empatia - do zasad. Czyli "nie można kraść, bo nie można", "Nie można kraść, bo Bóg zabrania" itd. 
Czyli ostatecznie, żeby podjąć jakąkolwiek decyzję, MUSI wyłączyć empatię i zachować się jak ta paskudna osobowość autorytarna.

I tak dalej. Żyd prześladowany przez nazistę cierpi, ale nazista też cierpi, kiedy widzi, jak Żydowi się dobrze powodzi. Gwałcona kobieta cierpi, ale jeśli gwałciciel nie zrealizuje swoich żądz, będzie cierpiał. Jesli polegamy na empatii, bez żadnych odgórny AUTORYTANIE narzuconych zasad, nie  da się wartościować dyskomfortu odczuwanego przez ofiarę i przez kata. Oczywiście, w tym momencie rozmowy każdy empatysta zaczyna krzyczeć "Jesteś chory, skoro nie odróżniasz jednego od drugiego!". Odróżniam. Bo kieruję się zasadami, nie empatią. I ten empatystą również kieruje się zasadami, nie empatią, WYŁĄCZA EMPATIĘ w stosunku do oprawcy, choć nie jest w stanie tego przyznać, bo w ten sposób zaprzeczyłby dogmatom swojej empatycznej wiary.

W innym miejscu, Zegarmistrz opisując "osobowość autorytarna" stwierdza:
"Charakterystyczna dla tego typu osób jest zdolność wyłączania empatii wobec ludzi nie należących do ich grupy, tak, jakby nie byli ludźmi, a przedmiotami".
Złe nie jest to, że pewne osoby są w stanie wyłączać empatię wobec nie należących do ich grupy. Złe jest to, że nie wyłączają jej wobec członków swojej własnej grupy. 

Ponadto - czym się różni przedstawiciel "osobowości autorytarnej" od człowieka dobrego w rozumieniu Zegarmistrza, tj. człowieka kierującego się empatią? Przecież ten empatysta też się ślepo kieruje swoimi zasadami - w tym przypadku zasadą empatii - i jest święcie przekonany, że to jedynie słuszna droga, o czym świadczy zresztą właśnie stworzony przez Zegarmistrza tekst.

Czemu piszę to tutaj, zamiast normalnie pisać komentarze na blogu Zegarmistrza? Ano dlatego, że kiedy pisałem podobne rzeczy, otrzymałem odpowiedź zwrotną, że jestem zbanowany za bucówę i struganie głupka. Może i jestem bucem, ale nikogo nie strugam. Takie są moje poglądy. Jeśli są one głupie, to znaczy, że jestem głupkiem, a nie głupka udaję. Sprowadzam "światopogląd empatyczny" do absurdu dlatego, że faktycznie jest on absurdalny, a nie po to, żeby robić sobie jaja doszukując się "pozornych" sprzeczności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz