Meduza sprzątała
w swojej jaskini, podśpiewując pod nosem. Lubiła to robić
(śpiewać, nie sprzątać), ale jednak trochę smutno jej było, że
od wielu lat jedynym głosem, jaki słyszy, jest jej własny. Lecz
cóż zrobić – kiedy rozgniewane bóstwo pokarze cię taką
paskudną klątwą jak ta, jedyne co możesz zrobić, to postarać
się, żeby nikt więcej nie cierpiał. Niestety, pomimo tego, że
Meduza wyniosła się na to odludzie i tak zdarzały się…
,,wypadki”. Przed wejściem do jaskini stało już kilka posągów.
Twarze niektórych z nich zastygły w wyrazie zaskoczenia,
innych – wściekłości. Meduza nie wiedziała, czy zaklęci
nieszczęśnicy cokolwiek czują – ale na wszelki wypadek uszyła
kilka płacht, którymi ich nakryła, aby zła pogoda i ptasie
odchody nie dawały się biedakom we znaki. Skrycie żywiła
nadzieję, że kiedyś znajdzie sposób, aby ich odczarować.
– Hej! – krzyknęła,
kiedy nagle jeden z wężowych włosów opadł jej na twarz. Aż
wypuściła miotłę z ręki.
– Nie rób tego
więcej! – powiedziała i lekko pacnęła węża po głowie.
Stworzenie odskoczyło od jej twarzy. Jednak cały czas kiwało się
o palec od niej, sycząc.
– O co chodzi?
Dostałeś już jeść, tak? – spytała Meduza. – Bo będziesz
grubszy niż wyższy! Eee… to znaczy – dłuższy!
Jednak pozostałe włosy
też najwyraźniej były zaniepokojone. Wiły się we wszystkie
strony i syczały.
– Wiem! – Meduza
pstryknęła palcami. Trochę szpony przeszkadzały, ale ten nawyk
pozostał jej ze starych czasów. – Czujecie, że ktoś nadchodzi!
Najśmielszy z włosów
– ten, który przed chwilą ją ,,zaatakował” entuzjastycznie
pokiwał łbem.
– Co za szczęście,
że właśnie posprzątałam – mruknęła pod nosem dziewczyna. –
A niech to Hades pochłonie! Zapomniałabym o najważniejszym!
Podeszła do legowiska,
które kiedyś umościła sobie w kącie groty. Nie było to nic
wielkiego, ot kupka słomy nakryta kolejną, pozszywaną z kawałków
płachtą. Po chwili wyciągnęła spod ,,posłania" szeroką
zieloną wstążkę i zawiązała ją sobie wokoło głowy, tak
aby zakryć oczy. Teraz miała pewność, że nowemu przybyszowi nic
się nie stanie.
– Wsadź sobie w tyłek
swoją klątwę, Ateno – mruknęła. Ale cichutko, tak aby bogini
przypadkiem nie usłyszała.
Po chwili do jej uszu
doszły odgłosy kroków. Były ciche, najwyraźniej ten ktoś szedł
powoli i ostrożnie. ,,Pewnie się boi” – pomyślała ze
smutkiem Meduza. Cóż, trudno było mu się dziwić. Jednak zaraz
dziewczyna poweselała. Od tej pory nikt nie musi się jej bać!
– Witaj! –
powiedziała głośno, starając się, aby brzmiało to
przyjacielsko, a na twarzy pokazał się miły uśmiech. Na
szczęście, choć Atena zmieniła jej włosy w węże (okazały
się zresztą całkiem miłe, od kiedy zaprzyjaźniła się z nimi
na tyle, że przestały ją kąsać), paznokcie w szpony, i dała
jej te nie wiadomo do czego potrzebne skrzydła (raz próbowała ich
użyć… Do tej pory nie wszystkie siniaki zeszły), ale nie zabrała
jej dźwięcznego głosu i sympatycznej buzi (tak przynajmniej
je określali inni kiedy… kiedy jeszcze z nią rozmawiali).
– Nazywam się Meduza
– ciągnęła. – Pewnie słyszałeś, że mój wzrok zamienia
ludzi w kamień, ale nie bój się! Teraz noszę to – wskazała
po omacku na opaskę. – Nic ci się nie stanie!
Usłyszała, że przybysz
przystanął.
– Jak miło z twojej
strony – w ochrypłym głosie gościa było czuć lekka kpinę
i chyba niedowierzanie.
– Naprawdę! –
zapewniła Meduza. – A ty jak się nazywasz? Czym się zajmujesz?
– Nazywam się
Perseusz i jestem herosem. Zabijam potwory – z jakiegoś
powodu przybysz postawił wyraźny nacisk na ostatnie zdanie.
– Brawo! – ucieszyła
się Meduza. – To dobrze, że są tacy bohaterowie jak ty, którzy
bronią zwykłych ludzi przed niebezpieczeństwami. Powiedz, teraz
jesteś na jakiejś misji? Tropisz jakieś groźne monstrum? –
pytała podekscytowana.
– Owszem.
– Jejku! A mogę ci
jakoś pomóc? – spytała Meduza.
Mężczyzna przez chwilę
milczał, po czym wybuchnął donośnym śmiechem. Meduza zawtórowała
mu – nieco cicho i nieśmiało, bo nie miała pojęcia, co go
tak rozbawiło, ale chciała być grzeczna.
– Pewnie! –
powiedział gość, kiedy skończył się śmiać. – Po prostu stój
przez chwilkę bez ruchu…. Może nieco pochyl głowę… I broń
Zeusie, nie zdejmuj tej opaski!
Dziewczyna posłusznie
wykonała to, co jej kazał. Nie rozumiała, o co chodzi w tym
dziwnym rytuale… Ale była tak szczęśliwa! Wreszcie znalazła
przyjaciela… I to w dodatku sławnego bohatera, któremu może
pomóc w jego walce ze złem! Czuła, że razem dokonają
wielkich czynów.
Czuła, że opowieść
o Perseuszu i Meduzie przetrwa wieki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz